— Za każdym razem zaskakuje mnie, co zostaje wieczorem na trawnikach. Mnóstwo niedopałków papierosów, przepełnione pieluchy w krzakach, zużyte podpaski, resztki frytek i ogromna ilość plastiku. To, czego nie jesteśmy w stanie zebrać wieczorem, sprząta poranna zmiana. Nie zawsze jednak udaje nam się ze wszystkim uporać, co irytuje niektórych gości. Wtedy stajemy się po prostu śmietnikiem na ich niezadowolenie — ratowniczka opowiada o tym, jak to jest stać w upale przez 11 godzin na brzegu publicznego basenu, zachowując czujność i spokój, podczas gdy tysiące osób bawią się w wodzie — często niezgodnie z zasadami.