Dzień po zaprzysiężeniu na kanclerza Niemiec Friedrich Merz odwiedził Warszawę. Głosił potrzebę "bliskiego partnerstwa" Polski i Niemiec. Jednak próbując we własnym kraju udawać twardego gracza w sprawie migracji, sprowokował negatywną reakcję Warszawy. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Teraz na granicy panuje chaos, a zarówno Merz, jak i Tusk, znaleźli się pod presją ze strony prawicowych populistów.