Nikt nie wie, ile osób wciąż mieszka w Pokrowsku. Nie ma tam elektryczności, prądu, nie działa policja ani służby medyczne. Sklepy zostały splądrowane, a po wodę mieszkańcy ustawiają się w kolejkach w kościele. Żyją pod nieustannym ostrzałem — Rosjanie cały czas wściekle bombardują miasto. Choć właściwie nie nadaje się ono do życia, niektórzy Ukraińcy zdecydowali się w nim zostać. — Możesz powiedzieć, że czekam na Rosjan. Ale ja chcę tylko pokoju — mówi Swietłana.