
Gdy w weekend amerykańskie siły powietrzne zaatakowały irańskie obiekty jądrowe, przynajmniej jedna osoba mogła mieć nadzieję, że to początek czegoś wielkiego – prezydent Rosji. Władimir Putin obserwuje rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie z dużym zainteresowaniem. Wojna między Izraelem a Iranem mogłaby zapewnić mu strategiczne wytchnienie: wzrost cen ropy naftowej, by uzupełnić wyczerpane zasoby wojenne, ograniczenie zdolności Zachodu do pomocy Ukrainie oraz otwarcie nowych rynków zbytu dla broni w obliczu regionalnej niestabilności. Kijów już boleśnie odczuwa tego skutki.