Ponad 30 tys. protestów wyborczych może trafić do Sądu Najwyższego. Na ich rozpoznanie oraz na stwierdzenie ważności wyborów SN ma czas do 2 lipca. W kilkunastu komisjach głosy były ponownie liczone ze względu na to, że doszło w nich do pomyłki: głosy oddane na jednego kandydata przypisano drugiemu. — Nie pamiętam sytuacji z przeszłości, by w kilkunastu przypadkach liczono głosy na korzyść innego kandydata. A tu z czymś takim mamy do czynienia i nie zdarzyło się ani razu, by zyskiwali obaj kandydaci, po równo. Wręcz przeciwnie, tu mamy ruch jednostronny, zawsze zyskiwał tylko jeden – mówi Onetowi sędzia SN i były rzecznik tego sądu Michał Laskowski.